Kupujemy mieszkanie. Dekalog klienta

Drogie i trudno dostępne kredyty, spadające ceny mieszkań, problemy ze znalezieniem mieszkania dostosowanego do naszych potrzeb – wokół inwestowania we własne cztery kąty narosło ostatnio wiele mitów. Rozprawmy się z nimi.

Gdy przeglądamy oferty, przechadzamy się po Szczecinie czy jeździmy na jego obrzeża – wszędzie widać ogrom nowych inwestycji, domów, budynków, zamkniętych i otwartych osiedli. „Rynek wtórny, pierwotny, kalkulatory kredytowe” – krzyczą do nas hasła z banerów, gazet, Internetu. Można dostać zawrotów głowy.  Ma to jednak swoje dobre strony. Różnorodność na rynku mieszkaniowym gwarantuje dużą konkurencyjność, spory wybór i łatwiejsze znalezienie mieszkania spełniającego nasze oczekiwania. Gdy zaczynamy myśleć o kupnie mieszkania powinniśmy zastanowić się, czego właściwie potrzebujemy-od tego, gdzie i jak będziemy mieszkać, zależy nasze życie. I nie jest to przesadą.

Na przekór stagnacji

Paradoksalnie stagnacja i duża podaż mieszkań oznacza, że łatwiej znaleźć właściwe dla siebie mieszkanie w rozsądnej cenie. Fakt, że nie sprzedaje się dziś tylu mieszkań, co kiedyś może oznaczać, że łatwiej będzie nam znaleźć mieszkanie, które nam odpowiada. Deweloperzy proponują różnorodność i funkcjonalność, jakich potrzebujemy.

– Mieszkania trzeba oglądać-uważa Marta Nowak z firmy Neptun Developer. -Czasem lepiej wrócić w jedno miejsce kilka razy, przyjrzeć się swoim potrzebom i wymaganiom. Utwierdzenie się w swoim wyborze niezależnie czy będzie to cisza, spokój i duże okna czy tez bliskość centrum miasta daje radość z podjętej decyzji  – dodaje pani Marta. Wszystko jest kwestią priorytetów. I indywidualnego podejścia do każdego klienta.

– Podczas pierwszego spotkania staramy się zawęzić preferencje tak, aby wskazać inwestycję, która będzie klientowi odpowiadać i ewentualnie załączyć przykładowe rzuty mieszkań – opowiada Krzysztof Lebdowicz z SGI. – Dzięki temu już od początku ma wyobrażenie o tym, czego może się spodziewać. – Później zachęcamy do odwiedzania inwestycji na różnych etapach jej powstawania, zapraszamy klientów już na budowę. Chcemy, by dobrze poznał miejsce i równie dobrze przemyślał decyzję. 

Czasem też lokum, które w pierwszej chwili nie przypadnie nam do gustu, może nas do siebie przekonać, gdy przyjrzymy mu się i spokojnie rozważymy za i przeciw.

Pamiętajmy, że niekoniecznie powinniśmy się kierować wyłącznie ceną nieruchomości. – Co z tego, że oszczędzimy na racie kredytu 100 zł miesięcznie, jeżeli np. nie zjemy kolacji z przyjaciółmi na tarasie, albo standard, koszty eksploatacji,  jakość najzwyczajniej nie będą nam odpowiadać? – pyta Marta Nowak. 

Nie jest też do końca prawdą, że drastycznie pogorszyły się warunki zaciągania kredytów. Nie jest tak łatwo jak kilka lat temu, jednak furtka do banków jest szeroko otwarta – wystarczy  poszukać.
– Podczas spotkań z klientami podpowiadamy, jak sfinansować inwestycję, dokąd zgłosić się po radę.  Staramy się udzielać naprawdę kompleksowych informacji – mówi Krzysztof Lebdowicz.

Możliwości wzięcia kredytu nie zmieniły się wcale tak bardzo w stosunku do ubiegłych lat. Różnica wysokości raty za takie samo mieszkanie dziś i rok temu to ok. 100-130 zł (biorąc pod uwagę mieszkanie średniej wielkości, ok. 60 metrów kwadratowych). Miesięcznie zapłacimy ok. 2000 zł zamiast 1800-1900. Jeżeli finansowo takie rozwiązanie nas nie urządza, możemy zwiększyć, w miarę możliwości, wkład własny. W ostateczności pozostaje rezygnacja z 3 metrów kwadratowych – kupienie odrobinę mniejszego mieszkania może okazać się optymalnym wyjściem. W tej sytuacji , zarówno deweloper jak i klient będą zadowoleni.
Nie bójmy się rynku deweloperskiego – jest tak bogaty, że każdy znajdzie dla siebie odpowiednią ofertę. Pamiętajmy, że dom jest naszą twierdzą – nasze marzenia, komfort i dobre samopoczucie są nie do przecenienia. A źle dobrane mieszkanie może być prawdziwą udręką.

Prestiż  
Czerwiec 2012